Modelarnia lotnicza
Rok 1989, Warszawa, Ursynów, 10-letnie dzieciaki, placów zabaw raczej mało, szukało się innych atrakcji, brat ucieka przede mną, chowając się w piwnicy jednego z bloków, wchodzę za nim i odkrywam inny świat. Okazuje się, że piwnicach istnieje modelarnia lotnicza, wyposażona w narzędzia, materiały, jest kierownik oraz instruktor. Temat zaczyna mnie interesować, składka za zajęcia jest symboliczna i nie stanowi żadnego problemu, można przychodzić w dowolne dni od 16-ej do 20-ej. Na początek dostaję do budowy zestaw wolno latającej Jaskółki, poznaję elementy składowe samolotu, kadłub, dźwigary skrzydła, żeberka, poszycie, usterzenie pionowe oraz poziome, prawidłowe wyważenie, okazuje się, że wszystko ma jakiś sens :).
Jaskółka skończona, czas na postęp, o zdalnie sterowanych modelach na początku lat 90-tych jeszcze nie ma co marzyć, choć pojawiają się na horyzoncie. Koledzy budują także modele napędzane na CO2, nabojami do syfonów.
Kolejnym modelem który mam zbudować (mam a nie sobie wybieram), jest model na uwięzi, silnik spalinowy 1,5 cm3, lata w kółko i zadaniem pilota jest utrzymanie wysokości – koniec, silnik nie można zgasić ani regulować w trakcie lotu, mimo wszystko dla dzieciaka w tamtych czasach, ogromna frajda, praca z paliwem, mechanika silnika, poznaje nowe rzeczy, nowe techniki budowy, sklejka, styropian, żywica. Idzie nieźle, niewiele rozbijam. Czas na drugą uwięziówkę – akrobacyjną, można robić pętle, latać na plecach, ósemki, moc silnika wzrasta, pojemność 2,5 cm3, zabawa po pachy. Wygrywam nawet, lub jestem na podium – kilku zawodów. Kierownik zadowolony 🙂
Czasy powoli się zmieniają, do Polski docierają pierwsze nadajniki RC, 27 oraz 35 MHz, modelarnia dysponuje jednym egzemplarzem, który mogą używać bardziej doświadczeni modelarze, wspólnie z instruktorami projektujemy model motoszybowca, konstrukcji balsowej, pojawiają się nowe materiały, piękne folie do poszycia skrzydeł, silnik co prawda nadal bez regulacji w trakcie lotu, ale zaczynam latać modelami RC co dla 15-16 letniego chłopaka w tamtych czasach jest wyjątkowe. Całe modelarstwo wciąga mnie coraz bardziej. Ah, wcześniej zbudowałem także model szybowca RC Leon, którego wspólnie z kolegami wyciągaliśmy jak latawiec i lataliśmy na termice.
Instruktorzy widząc mój zapał oraz spójne połączenie zdolności manualnych przy budowie a także w pilotażu, pchają mnie na wyższe wody, modelarnia powinna wykazywać zdobywane trofea, co mi akurat pasuje, dostaję nowy silnik OSmax 3,5 cm3, żarowy, regulowane obroty, rozpoczynam budowę klasycznego górnopłata, już wtedy z kolegami przychodzą nam pomysły montażu kamer czy aparatów, z których na kliszy wykonujemy pewnie jedne z pierwszych zdjęć lotniczych z modeli RC.
Model „Marabut” pojawia się w planach Młodego Technika i do dziś jest zdatny do lotu. Przeszedł niezliczoną ilość modyfikacji, od silnika spalinowego po dwa elektryczne, pływaki do startu z wody, wynoszenie innego modelu, holowanie szybowców, zdjęcia z powietrza.
W latach 1995 – 2000 na modelarni tworzy się niesamowita atmosfera zapalonych modelarzy, od września do kwietnia budujemy a w maju i czerwcu uczymy się latać, ekscytujące czasy, realizujemy nasze pomysły i pasje. W piątki wieczorem kierownik pozwala nam rozłożyć stół do ping ponga, na którym wspólnie z nim gramy.
Jeździmy też na latanie niezastąpionym Fiatem 126p
W międzyczasie buduję kolejny model, tym razem w pełni akrobacyjny z silnikiem 7,5 cm3, którym z sukcesami startuję w klasach F3A oraz F3A-klub, kilka razy w roku przynoszę kierownikowi dyplomy i medale (wtedy dostawało się je tylko za miejsca 1-3). I wiele innych modeli…
Nasza grupa modelarzy zostaje obdarzona dużym kredytem zaufania od kierownika i instruktorów, których nie zawodzimy, starając się robić wszystko jak najlepiej, dostajemy od nich potężną dawkę wiedzy, czasu, umiejętności.
Startujemy w wielu zawodach, jeździmy na nie do Krakowa, Łodzi, Warszawy.
Cierpliwość to także cecha, którą zdobyłem, tam, w modelarni, budowa modelu trwała 7-8 miesięcy i nie było nudy.
Uszkodzenia, rozbicia? Pozbieraj, napraw i wróć za miesiąc na lotnisko! Tak robimy.
Kolejna lata to opisany już start w zawodach AeroDesign, ale to nie koniec…